Macie czasem tak, że im bardziej coś wam się nie udaje, tym więcej o tym myślicie i próbujecie na siłę jeszcze raz coś zrobić? Ja tak mam z shibori. Tymi kolczykami odzyskałam spokój. Nie są w moim stylu, ale są urocze. Użyłam beżowej jedwabnej wstążki, Rivoli Swarovski (kolor sunflower) i dwóch rodzajów koralików TOHO. Zawieszone są na antyalergicznych biglach, wykończone akrylowym koralikiem w kształcie kropli, ze złotymi dodatkami i Firepolish.
Daję sobie spokój z shibori na jakiś czas, wracam do sutaszu.
I jeszcze jedna ważna sprawa: zajrzyjcie tutaj http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2014/05/4-urodziny-szuflady.html - są do wygrania ciekawe nagrody!
Cudeńka! Bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńo jaaaa, te są prześliczne! mam nadzieję, że niedługo wrócisz do tej techniki ;)
OdpowiedzUsuńUrocze takie letnie
OdpowiedzUsuńprzepiękne wygladaja tak zwiewnie :)
OdpowiedzUsuńromans jak najbardziej udany :) a jak to się mówi praktyka czyni mistrza więc więc im więcej tym lepiej ;)
OdpowiedzUsuńpraktyka czyni mistrza, racja!
Usuńbardzo ciekawe połączenie technik ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne !!! Bardzo mi się podobają. Te wstążki mają moc w Twoich rękach. Możesz kontynuować prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Dzięki :) Sutasz bardziej mnie słucha, ale shibori też jest na swój sposób wdzięczne.
UsuńSą po prostu wspaniałe :D
OdpowiedzUsuń